
Nie będzie miłej niespodzianki, na którą liczyli optymiści – polskie piłkarki po dwóch meczach EURO mają na koncie zero punktów i z Danią zagrają o trzecie miejsce w grupie. Na mecz w Lucernie patrzyło się z bólem i niemocą, ale też świadomością tego, że to jest po prostu nasze miejsce w szeregu i choć sufit jest wyżej, to brakuje nam warunków do doskoczenia do niego.
Alegoria ze skakaniem jest o tyle trafna, że wszystkie trzy bramki Szwedki zdobyły z nami w pojedynkach powietrznych, głową – podobnie jak Lea Schüller w Sankt Gallen. Wiele rzeczy różniło na boisku Polki i Szwedki. W zasadzie – wszystko. Ale to szwedzkie dośrodkowania doprowadziły do goli strzelanych głową, a polskie... do niczego. Popełnialiśmy zarówno błędy dopuszczając do tych dośrodkowań, jak i broniąc już w świetle bramki.
Po meczu otwarcia Krzysztof Sędzicki z Wirtualnej Polski zadawał wszystkim rozmówczyniom to samo pytanie – „czy my naprawdę jesteśmy tylko o dwie bramki słabsze od Niemek”. Dzisiaj należałoby to pytanie przeformułować – czy jesteśmy od Szwedek tylko o jedną bramkę słabsi, niż od Niemek? W piątek w Sankt Gallen 0:2 uznawaliśmy za wynik bardzo dobry, bo szła za nim dobra gra defensywna przy jednak dużo mocniejszym rywalu. Szwecja ma w sobie coś takiego, że dopiero w trakcie dużych turniejów przypomina nam o tym, że też jest jedną z najlepszych drużyn świata. Ukrywa to dość skutecznie w trakcie sezonu – nie inaczej było podczas tegorocznej Ligi Narodów.
Ale to nie zmienia faktu, że ze Szwedkami Polki zagrały po prostu dużo słabszy mecz, niż ten z Niemkami. W defensywie – w piątek do sytuacji bramkowych doprowadzały zdarzające się co jakiś czas błędy, a we wtorek Szwedki kłuły nas prawym skrzydłem i rozgrywały w zasadzie trzema piłkarkami: Asllani, Angeldahl i Rytting Kaneryd. W ofensywie – w piątek dochodziliśmy do jakichś okazji, zmuszaliśmy do wysiłku Berger, we wtorek oddawaliśmy Szwedkom piłkę za darmo, a jedyne warte wspomnienia wydarzenie w końcowej tercji boiska to strzał w poprzeczkę Mileny Kokosz.
Z jednej strony boli to, że po czterech dniach od bardzo dobrego meczu (choć starajmy się nie gloryfikować „pięknych porażek”) zagraliśmy mecz dużo słabszy. Przeciwko mocnej drużynie – to fakt i chyba tylko dlatego wciąż to Islandkom przysługuje miano najsłabiej prezentującej się drużyny tego turnieju (one zagrały jednak dwa słabe mecze przeciwko dwóm znacznie słabszym od naszych rywalom). Na zmęczeniu – jak podkreśliła pani trener po meczu – zarówno fizycznym, jak i mentalnym po konieczności zachowania przez 90 minut koncentracji na takim rywalu, jak pretendujące do miana mistrzyń Europy Niemki.
Pamiętać jednak należy o tym, że choć proces przygotowań do tych mistrzostw trwał cztery lata, a zadanie, jakim był historyczny awans i debiut udało się wykonać, to piłkarstwo kobiece w Polsce ma czterdzieści lat dłuższą historię.
Musimy być cierpliwi, bo długoterminowe procesy tego wymagają. W cztery lata zrobiliśmy coś niesamowitego – potrzebowaliśmy czterech lat oddanej grupy ludzi, na początku – zarówno w PZPN, samych zawodniczek i sztabu – ludzi, którzy każdego dnia przez te cztery lata poświęcali się, żebyśmy tu byli. I wiem ile to kosztuje, ile inwestycji – bo nasza reprezentacja z drużyny, która nie miała standardów mega wysokich, jest dzisiaj w pełni profesjonalną drużyną. Począwszy od organizacji, później po poziom sportowy – oczywiście, wszystko się zmieniało i będzie się nadal zmieniać, tylko bądźmy świadomi, że na mistrzostwach Europy gra 16 najlepszych drużyn, nam przyszło się mierzyć z drugą i piątą – ośmiokrotnym mistrzem Europy i dwukrotnym mistrzem świata oraz wielokrotnymi medalistkami wszystkich imprez.
Czyli tak naprawdę powinniśmy na to spojrzeć przez pryzmat tego, że reprezentacja Polski możliwe, że w pierwszym meczu zagrała naprawdę imponująco, wlała dużo nadziei, ale tu trzeba zagrać trzy mecze. A żeby zagrać trzy mecze, to w Polsce nie może być 30 tysięcy piłkarek, tylko 150 tysięcy, jak w Szwecji czy w Niemczech.
Druga kwestia – to nie jest łatwe, ale cały czas profesjonalizowana jest liga w Polsce, cały czas tworzone są i rozwijają się rozgrywki młodzieżowe. Mimo wszystko, po tym turnieju to nie będzie tak, że zmniejszy się liczba piłkarek. Wręcz odwrotnie – tych dziewczynek grających w piłkę będzie więcej, bo one już dzisiaj mają swoje idolki i jeżdżą za nami po całym świecie. Jedyna rzecz, której my wszyscy dzisiaj potrzebujemy, to cierpliwość, zrozumienie długoterminowych procesów, działań, bo piłka nożna kobiet w Polsce, mimo tego, że ma czterdziestoletnią tradycję, to na dobrą sprawę wszelkie działania rozwijające ten sport rozpoczęły się w 2019 roku. Więc jeżeli my jesteśmy po sześciu latach i chcemy być dzisiaj mistrzem świata czy Europy – to musimy się zastanowić, czy rzeczywiście racjonalnie na to wszystko patrzymy.
Natomiast jeżeli przez pryzmat tego, jak się rozwijamy, co się dzieje z naszymi młodzieżowymi reprezentacjami, jak wielkie nakłady PZPN daje, żeby te młodzieżówki nie tylko od strony organizacyjnej, ale i szkoleniowej wyglądały coraz lepiej, to na pewno będzie tylko pozytywnie w przyszłości. Ale to nie zmienia faktu, że nikt nie zostanie od razu sklasyfikowany w pierwszej piątce europejskiej czy światowej – na to potrzeba kolejnych pięciu czy dziesięciu lat. To jest proste, tego nie trzeba w żaden sposób pokazywać, tylko trzeba mieć świadomość, że te federacje, z którymi mi dzisiaj graliśmy – to nie jest tak, że oni się nie rozwijają.
Wczoraj na konferencji padło pytanie o rozwój piłki nożnej kobiet na świecie – to spójrzmy, jak rozwija się piłka nożna kobiet na świecie. A potem też zobaczmy, jak my musimy się rozwijać, żeby dorównać albo gonić, albo żeby mieć świadomość – to nie są żadne kompleksy – że my dzisiaj dostaliśmy fantastyczną szansę nauczenia się czegoś. Ja mam nadzieję, że my po tym turnieju będziemy bogatsi tak samo, jak po grze w dywizji A Ligi Narodów – awansowaliśmy na ten turniej, bo te mecze, to wszystko, co się wydarzyło, było nawozem do tego, żeby awansować.
Dzisiaj jestem przekonana, że te mecze na tym turnieju spowodują, że nie tylko piłkarki będą lepsze, ale cała organizacja gry za chwilę tego zespołu będzie lepsza i przede wszystkim piłka nożna kobiet w Polsce też będzie wyglądać lepiej – właśnie dzięki tym dziewczynom, które wyszły i biegały po boisku, bo one są idolkami, one po raz pierwszy w historii zrobiły coś i one poświęciły cztery lata swojego życia, żeby tu być. Zmieniły wszystko – od klubów, od życia prywatnego – poświęciły naprawdę dużo i miały naprawdę fokus tylko na piłkę nożną przez te cztery lata. I z tego miejsca chciałabym przede wszystkim powiedzieć, że tym piłkarkom należy się największy szacunek. I na pewno nigdy bym nie pozwoliła, żeby ktoś indywidualnie albo w jakiś sposób którąkolwiek dzisiaj oceniał, bo jesteśmy na takim, a nie innym poziomie w minutę, w jeden mecz.
Słowa trenerki Niny Patalon na pomeczowej konferencji prasowej najlepiej oddają to, jak wiele nam brakuje dzisiaj. Piłkarki dzisiaj w kadrze grające to te, które przez lata traciły energię zmagając się z warunkami pracy – bo jest to praca – niegodnymi najbogatszego związku sportowego w Polsce i największej dyscypliny sportowej na świecie, z amatorskim podejściem klubów, a nierzadko po prostu małych klubików, które od tegoż związku żadnego wsparcia nie otrzymywały. Kolejne pokolenia powinny mieć już łatwiej – i ich „sufit” będzie ustawiony znacznie wyżej.
Ale nawet jeśli przez ostatnich kilka lat warunki uległy zmianie – w kadrze i w klubach – drużyna – jak wspomniała selekcjonerka – stała się profesjonalna i wokół niej panuje profesjonalne środowisko – to trudno nie odnieść wrażenia, że kobieca piłka nożna jest dla Polskiego Związku Piłki Nożnej „złem koniecznym”. Szczęśliwie, zamiast wyprzeć jej rozwój na świecie, jak zrobił to Polski Związek Narciarski z kobiecymi skokami narciarskimi czy kobiecą kombinacją norweską, te profesjonalne warunki organizacyjne zostały zapewnione, a i szkolenie zaczęło się rozwijać (akurat w tym temacie PZPN jest do tyłu także w futbolu męskim, więc o jakiegoś rodzaju równym traktowaniu mówić możemy).
Jednocześnie nie da się nie wyczuć pewnej satysfakcji ze strony tych, którzy mają kobiecą piłkę w jeszcze głębszym niepoważaniu niż związkowa wierchuszka. Satysfakcji, że panie jednak nie poprawiły kibicom piłkarskim humorów po tragicznym dla piłki nożnej w Polsce czerwcu. Satysfakcji, że jednak sukces nie „zmusi” ich do zainteresowania się kobiecą piłką nożną, bo stanie się ona „modna”, co otworzy nowe pole do promowania na jej plecach „swojej osoby” – pole eksploatacji, które bez awansu z grupy pozostanie zamknięte. Do pracy przy niej nie zostaną „zmuszone” osoby, które nie mają na to ochoty (a są takie już tu, w Szwajcarii) – zarówno te z samego Związku, jak i ze strony tych, którzy lubują się w zaglądaniu piłkarzom w talerze, a piłkarkom jeśli już, to do łóżka albo w portfel.
Gospodarza następnego EURO poznamy w grudniu. Polska jest jednym z kandydatów i wszyscy nasi tegoroczni rywale grupowi – Niemcy sami, a Szwecja i Dania razem – także (poza tym Włochy oraz Portugalia). Nawet jeśli nasza oferta nie zawiera samych największych stadionów (w tym trzech największych – Narodowego, Śląskiego i poznańskiego), dwa ze zgłoszonych są większe od największego stadionu Szwajcarii, która problemu z zapełnieniem nie ma.
Jakie jednak argumenty będzie miała UEFA, aby przyznać nam ten turniej, jeśli 12 lipca Polki zagrają ostatni mecz (Ewa Pajor nie chce nazywać go „meczem o honor”) z Dunkami, a po nim wraz z naszymi zawodniczkami ze Szwajcarii wyleci większość dziennikarzy oddelegowanych do pracy przy tym turnieju – i tegoroczny turniej dla Polski (nie tylko dla reprezentacji) skończy się zanim jeszcze na dobre rozpocznie się walka o mistrzostwo Europy?
Wyniki meczów 8 lipca (grupa C):
Niemcy-Dania 2:1 (56' Nüsken - k., 66' Schüller - 26' Vangsgaard)
Polska-Szwecja 0:3 (28' Blackstenius, 52' Asllani, 77' Hurtig)
Plan meczów 9 lipca (grupa D):
18:00 Anglia-Holandia, Zurych
21:00 Francja-Walia, Sankt Gallen
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.