
EURO mija – gola strzela Padilla; Polki z EURO się żegnają – gola strzela Pajor; Mało tych bramek? – to dokłada „Wianek”. Po wygranej batalii, Polki z uśmiechami wylecą ze Szwajcarii.
W sobotni wieczór w Lucernie nie zobaczyliśmy wcale innej drużyny niż ta, która grała z Niemkami i Szwedkami. To nadal była reprezentacja Polski – debiutant na EURO, z tą samą trenerką i niemal w tym samym składzie. Może towarzyszyło nam trochę więcej szczęścia, któremu tym razem udało się pomóc. Po raz pierwszy – jak na ironię – w trzynastej minucie, kiedy akcję Eweliny Kamczyk wykończyła Natalia Padilla-Bidas, która zebrała piłkę po przyblokowaniu Ewy Pajor przez Emmę Færge. Za drugim razem szczęście nie było potrzebne – odbiór Pajor na połowie rywalek, rozegranie akcji przez Kamczyk na skrzydło do Padilli, dośrodkowanie i gol głową kapitanki reprezentacji Polski.
Później przydarzyła się niefortunna interwencja Kingi Szemik, po której gola straciliśmy.
Czasem takie rzeczy się zdarzają, biorę to na siebie. Czułam wychodząc na ten mecz, że piłka była mega śliska, dlatego bardzo dużo piąstkowałam. Miałam coś takiego w głowie, że chciałam złapać, bo chciałam dać trochę spokoju drużynie – stało się na odwrót. Potem miałam trochę bitwę myśli, bo zdawałam sobie sprawę, że może nas to kosztować sporo, ale dostałam wsparcie od dziewczyn i dźwignęłyśmy to razem
- powiedziała bramkarka reprezentacji Polski, która po pierwszej połowie meczu miała na koncie – oficjalnie – tylko jedną interwencję, bo tylko jeden celny strzał oddały w niej Dunki. W drugiej od remisu uratowała nas interwencja VAR, po której odgwizdano spalonego, a później prowadzenie podwyższyła Martyna Wiankowska – która w tym spotkaniu wyjątkowo weszła z ławki i choć znów na pozycję lewej obrończyni, która nie jest jej naturalną, to pokazała, jak wiele tej drużynie daje jako piłkarka ofensywna.
A i przy tym golu sprzyjało nam szczęście, bo po dośrodkowaniu Pajor, Natalia Padilla-Bidas skiksowała, przez co – a może raczej dzięki czemu – piłka zamiast w stronę bramki odtoczyła się od niej, na nogę Wiankowskiej, która umieściła ją w bramce, odbijając o dolnej strony poprzeczki. I choć wybrana piłkarką meczu Padilla powiedziała po meczu, że „chciała tak zrobić”, jej szeroki uśmiech zdradzał, że mówiąc te słowa mogła mijać się z prawdą.
Ostatniego gola straciliśmy, jak większość na tym turnieju – po strzale głową. I choć w ostatnich minutach pod naszą bramką znów była „obrona Częstochowy”, wynik udało się dociągnąć do końcowego gwizdka, a Polki cieszyły się, jakby nie kończyły swojej przygody z EURO, tylko zaczynały nowy, piękny rozdział swojej historii w świecie kobiecego futbolu.
Mecz w Lucernie był pożegnaniem z turniejem dla obu drużyn, więc – choć my mogliśmy tego nie odczuć – dla mistrzostw ważniejszym był mecz w Zurychu, gdzie Niemki grały ze Szwedkami o pierwsze miejsce w grupie C i uniknięcie na drodze do finału Hiszpanek. Spotkanie zaczęło się lepiej dla naszych zachodnich sąsiadek, którym prowadzenie dała najlepsza piłkarka w meczu z Polkami, Jule Brand. Na tym jednak był koniec dobrych wiadomości dla Niemek – dwie stracone bramki, później czerwona kartka dla Carlotty Wamser za interwencję ręką w polu karnym i jedenastka wykorzystana przez Fridolinę Rolfö oraz dołożony przez Linę Hurtig w drugiej połowie gol dały Szwedkom wygraną 4:1.
Niemki tymczasem straciły drugą prawą obrończynię – po kontuzji Giulii Gwinn ze względu na kartkę w ćwierćfinale nie zagra Wamser. O tym, że obrona to najsłabszy punkt drużyny Christiana Wücka, było wiadomo już przed turniejem. A stara piłkarska prawda mówi – mecze wygrywa się atakiem, tytuły wygrywa się obroną. Choć niemal każdej drużynie w drodze do mistrzowskiego tytułu zdarza się słabszy mecz – i tym mógł być właśnie ten sobotni na Letzigrund – ciężko w tej chwili posądzać Niemki o optymizm.
Tym bardziej, że bez względu na niedzielne wyniki, czeka je bardzo trudny przeciwnik już w ćwierćfinale – Francuzki, Angielki lub Holenderki. W Bazylei Oranje będą musiały grać o pełną pulę – zakładając wygraną Anglii w wewnątrz brytyjskim starciu w Sankt Gallen, Pomarańczowe, aby wyjść z grupy, będą musiały pokonać Les Bleues co najmniej trzema bramkami, aby wyprzedzić je dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu przy sześciu punktach zdobytych przez trzy zainteresowane awansem drużyny.
Wyniki meczów 12 lipca (grupa C):
Polska-Dania 3:2 (13' Padilla, 20' Pajor, 76' Wiankowska - 59' Thomsen, 83' Bruun)
Szwecja-Niemcy 4:1 (12' Blackstenius, 25' Holmberg, 34' Rolfö - k., 80' Hurtig - 7' Brand)
Plan meczów 13 lipca (grupa D):
21:00 Anglia-Walia, Sankt Gallen
21:00 Holandia-Francja, Bazylea
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie