
W Europie mamy 12 monarchii: dwie elekcyjne (Watykan i Andora) i dziesięć dziedzicznych – w tym siedem królestw. Wszystkie one były reprezentowane na tegorocznym EURO – w tym jedno (jak na ironię – Zjednoczone) podwójnie. Połowa „królewskich” drużyn odpadła w fazie grupowej, druga połowa gra dalej.
W czternastu meczach fazy grupowej rozegranych pomiędzy reprezentacjami republik i królestw, ośmiokrotnie wygrywały królestwa – komplet zwycięstw Norweżek, po dwa Hiszpanek (wygrały też z Belgią) i Szwedek (wygrały też z Danią) oraz wygrana Belgijek z Portugalkami. Po stronie republik rządzi ta, która ze swoimi monarchami rozprawiała się krwawo – i jak na ironię, najlepszymi strzelczyniami Francji są panie o wybitnie z monarchią kojarzących się imionach: Maria Antonina (Marie-Antoinette Katoto) oraz Delfina (Delphine Cascarino – tym tytułem określano żonę następcy tronu francuskiego – choć w oryginale było to „Dauphine”).
Skoro o tytułach mowa – 9 września 2022, z chwilą śmierci swojej babci książę William przejął od wstępującego na tron ojca, króla Karola III, tytuł księcia Walii, od 1301 roku przysługujący następcom brytyjskiego tronu. Jak na ironię, Jego Królewska Wysokość Książę Walii nie pojawił się na żadnym meczu reprezentacji Walii – na EURO zawitał podczas meczu Angielek z Holenderkami na zuryskim Letzigrund, natomiast podczas wewnątrz brytyjskiego starcia Anglia-Walia czynił wraz z rodziną honory na finale męskiego singla na Wimbledonie (na tak cieszącym nas finale singla kobiet obecna była tylko jego małżonka).
Walijki oglądała za to z trybun w meczu pierwszej kolejki królowa Holandii, Maxima, wraz ze swoją najmłodszą córką, księżniczką Ariane. Przyniosła szczęście swojej reprezentacji – był to jedyny wygrany przez Oranje mecz tych mistrzostw. Dwa dni później król Belgów, Filip pojawił się na jedynych „królewskich derbach” grupy B – on z kolei bynajmniej szczęścia nie przyniósł swoim poddanym, gdyż Belgijki pomimo długiego stawiania oporu, w ostatnich 30 minutach zebrały od Hiszpanek spory łomot.
Przedstawicieli monarchii skandynawskich oraz hiszpańskiej na razie nie widzieliśmy na stadionach w Szwajcarii. Choć przedstawiciele królewskich dynastii Danii, Szwecji i Norwegii (a w zasadzie jednej, bo wszyscy są blisko ze sobą skoligaceni, nawet jak na standardy arystokracji) ze sportem są blisko związani, na meczach piłkarek bywają rzadko. Przedstawiciele hiszpańskich Burbonów z kolei pojawiają się często – najchętniej podczas finałów, którymi ostatnio Hiszpania akurat może się poszczycić. Ale nie tylko – gdy w 2017 roku Real i Atlético grały w półfinałach Ligi Mistrzów, król Filip (który w czasach dziecięcych zaskoczył opinię publiczną deklaracją kibicowania Atlético zamiast „Królewskim”) był na obu meczach w Madrycie. Na Estadio Vicente Calderón towarzyszyła mu starsza córka, księżniczka Leonor, a na Estadio Santiago Bernabéu młodsza, infantka Sofia.
Hiszpania jest ostatnim europejskim królestwem, w którym obowiązuje męska primogenitura, czyli pierwszeństwo w dziedziczeniu tronu syna przed starszymi córkami monarchy – dzięki temu na tron wstąpił najmłodszy z trójki dzieci Juana Carlosa i Zofii, Filip. W przypadku jego potomstwa ta zasada nie ma znaczenia, gdyż ma dwie córki. Po narodzinach obecnej następczyni tronu, księżniczki Leonor, ówczesny premier José Luis Rodríguiez Zapatero postulował zmiany w konstytucji, jednak ostatecznie do nich nie doszło przed końcem jego kadencji, a następcy wzięli tego tematu na tapet.
Utrzymywanie tej archaicznej zasady (w Europie poza Hiszpanią obowiązuje ona jeszcze jedynie w dwóch księstwach – Monako i Liechtensteinie) mówi nam co nieco o hiszpańskim społeczeństwie i roli kobiet w nim. A przecież kobieca piłka nożna słynie z tego, że jest platformą do głoszenia swoich przekonań w wielu kwestiach społecznie istotnych. Co prawda, poprzez reprezentację Hiszpanii nie postuluje się zmian w zasadach dziedziczenia tronu, a poprzez triumfy Barcelony w rozgrywkach klubowych kwestie separatyzmu katalońskiego nie są tak widoczne, jak w przypadku meczów męskiej drużyny – jednak protest piętnastu piłkarek hiszpańskich przeciwko selekcjonerowi Jorge Vildzie w 2022 roku, sprawa niestosownej celebracji prezesa hiszpańskiej federacji piłkarskiej (jak w Belgii czy Holandii nazywanej oficjalnie „Królewską”) podczas rozegranego rok później finału mundialu (nie tylko niesławnego pocałunku z Jenni Hermoso, ale też zachowania na trybunie VIP w obecności królowej Letycji i infantki Sofii), a dalej kontrowersyjne wybory selekcjonerki Montse Tomé – nie mówiącej do dziś o prawdziwych powodach odsunięcia od drużyny narodowej wspomnianej Hermoso czy bramkarki Realu, Misy Rodríguez – to wszystko buduje obraz drużyny, która wprawdzie odnosi sukcesy na boisku, ale wciąż musi walczyć o swoje i pomimo donośnych głosów z drużyny i dookoła niej, z wielu innych stron dobiega niewspierająca je cisza.
Rodzina królewska ma napięty grafik w lipcu, przed swoimi tradycyjnymi wakacjami. Mimo to król Filip znalazł czas na podróż do Londynu i kibicowanie Carlosowi Alcarazowi w finale Wimbledonu, a królowa Letycja spotkała się z piłkarkami w Pałacu Zarzuela jeszcze w czerwcu, przed ich wylotem do Szwajcarii. Być może ponownie pojawi się na finale 27 lipca w Bazylei – gdyby Hiszpanki do niego dotarły.
Po niedzielnych meczach w Bazylei i Sankt Gallen poznaliśmy całą drabinkę fazy play-off turnieju. Już po losowaniu było wiadomo, że najtrudniej będzie miała druga drużyna „polskiej” grupy C – grając ze zwyciężczyniami piekielnie mocnej grupy D, a następnie w półfinale trafiając najprawdopodobniej na Hiszpanki. Porażka Niemek ze Szwedkami sprawiła, że to właśnie nasze zachodnie sąsiadki trafiły na tę ścieżkę – zmierzą się najpierw z niepokonanymi Francuzkami (które jednak od lat mają problemy z przejściem ćwierćfinału dużej imprezy – udało im się to raz, trzy lata temu, podczas poprzedniego EURO), zaś w „królewskich derbach” Szwedki zagrają z Angielkami. Pierwszy ćwierćfinał – Norwegia-Włochy – to ćwierćfinał zdecydowanie niżej będących na listach faworytek drużyn – ale takie często bywają bardzo ciekawe (co pokazały choćby mecze Norweżek z Islandkami, Belgijek z Portugalkami czy Polek z Dunkami).
Hiszpanki natomiast czeka starcie nie tylko z piłkarkami reprezentacji Szwajcarii, ale też z kibicami, którzy podczas tego turnieju dopisują zarówno jeśli chodzi o ich liczbę (rekord frekwencji fazy grupowej padł jeszcze przed ostatnią kolejką, w której został mocno wyśrubowany), jak i budowanie klimatu. Oczywiście, w tym kontekście najbardziej żal odpadnięcia Holenderek. Gospodarze jednak po inauguracyjnej porażce z Norweżkami mogą odetchnąć z ulgą – wszak awans Riola Xhemaili uratowała im już w doliczonym czasie meczu z Finkami. To powinno napędzić doping na stadionie Wankdorf w Bernie. Ale Hiszpanki w każdym meczu pokazały, że bez patrzenia na wszelkie swojej wewnętrzne problemy zmierzają po kolejny tytuł – tym razem na arenie kontynentalnej. I, być może, kolejną okazję, aby zabrać głos w sprawach pozasportowych.
Wyniki meczów 13 lipca (grupa D):
Anglia-Walia 6:1 (13' Stanway - k., 21' Toone, 30' Hemp, 44' Russo, 72' Mead, 89' Beever-Jones - 76' Cain)
Holandia-Francja 2:5 (26' Pelova, 41' Bacha - sam. - 22' Toletti, 61' Katoto, 64', 67' Cascarino, 90+2' Karchaoui - k.)
Plan ćwierćfinałów:
16 lipca, 21:00 Norwegia-Włochy, Genewa
17 lipca, 21:00 Szwecja-Anglia, Zurych
18 lipca, 21:00 Hiszpania-Szwajcaria, Berno
19 lipca, 21:00 Francja-Niemcy, Bazylea
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie