Reklama

Pocztówka ze Szwajcarii [15] - Dramaty w konkursie rzutów karnych

Choć po 75 minutach gry wydawało się to mało prawdopodobne, Angielki zagrają w ćwierćfinale mistrzostw Europy. Szwedki wyciągnęły do nich pomocną dłoń zbyt szybkim zejściem do obrony, a później odpowiadając na kiepskie rzuty karne rywalek jeszcze gorszymi.

Dominacja niepotwierdzona wynikiem

Szwedki zafundowały mocne otwarcie meczu – już w drugiej minucie Kosovare Asllani dała prowadzenie, a podwyższyła je w 25. minucie Stina Blackstenius. Angielki wyglądały tak samo bezradnie, jak w swoim pierwszym meczu na tym stadionie – otwierającym ich występ na EURO 2025 spotkaniu z Francuzkami. W drugiej połowie miały swoje szanse, ale niektóre same zmarnowały, a w innych na ich drodze ku kontaktowej bramce stawała Jennifer Falk – najskuteczniejsza golkiperka turnieju, która pozostawała jedyną niepokonaną do siódmej minuty meczu z Niemkami w trzeciej kolejce fazy grupowej, kiedy pokonała ją Jule Brand.

Przez cały turniej – nawet gdy Angielki wygrywały z „nieobecną” podczas meczu (też w Zurychu) Holandią czy najsłabszą w turnieju Walią – kibice zarzucali Sarinie Wiegman, że uparcie trzyma się tych samych nazwisk w wyjściowej jedenastce, a jej zmiany są zbyt późne i zbyt przewidywalne. To jednak właśnie rezerwowe wprowadzone w 70. i 78. minucie zmieniły obraz tego meczu. Krótko po wejściu za Lauren Hemp na lewe skrzydło (78. minuta) Chloe Kelly zaliczyła asystę przy golu Lucy Bronze (79. minuta), a potem kolejnej rezerwowej (grającej od 70. minuty w środku pola za Georgię Stanway) Michelle Agyemang.

Dla 19-latki był to trzeci mecz w seniorskiej reprezentacji – w debiucie w kwietniu z Belgijkami w Leuven również strzeliła gola w 81. minucie, ale jedynie na wagę zmniejszenia rozmiarów porażki do 2:3. Teraz doprowadziła do remisu, który skutkował dogrywką, a następnie rzutami karnymi. Podczas mundialu dwa lata temu dwie serie jedenastek wryły się kibicom w pamięć – trwającą aż do dziesiątej odsłony batalię Australijek i Francuzek, a także pojedynek Szwedek z Amerykankami, gdzie o zaliczeniu decydującego karnego Liny Hurtig rozstrzygnęła technologia goal-line (tylko komputer mógł tam zauważyć przejście piłki przez linię bramkową całym obwodem).

"Nie ma karnych obronionych - są tylko źle strzelone"

Tym razem Hurtig nie dostała swojej szansy do strzelania. Koleżanki z jednej i drugiej drużyny (wśród niej jej do niedawna boiskowe partnerki z Arsenalu) zaprezentowały, jak karnych się nie strzela – obronionym można nazwać w zasadzie jedynie ten wykonywany przez Alex Greenwood – mocny, ale czytelny dla Falk. Począwszy od zbyt lekkich strzałów Filippy Angeldahl i Grace Clinton, przez dziwne podejście Lauren James, słupki Magdy Eriksson i Sofii Jakobsson po wysłane w kosmos strzały Jennifer Falk i Smilli Holmberg – nie pomogły one w promocji kobiecej piłki.

To, co mogłoby odwrócić wrażenie, że „kobiety nie potrafią strzelać karnych” (sam takie wrażenie miałem po finale ubiegłorocznego Pucharu Węgier, który jedenastkami się zakończył – ale to zdecydowanie niższy poziom piłkarski niż ćwierćfinał mistrzostw Europy), to publikowanie statystyk dotyczących maksymalnej prędkości lotu piłki. Dziennikarze tę informację dostają przy każdym golu, tak jak podczas ubiegłorocznego męskiego EURO, natomiast tylko w wybranych przypadkach (jak gol Jule Brand z Polkami) pojawia się to na ekranie. Po kilkudziesięciu sekundach dane te są już nie do odnalezienia (co potwierdziła mi przy okazji jednego z meczów w Lucernie przedstawicielka UEFA).

102,5 km/h – taką prędkość uzyskała piłka po strzale Lucy Bronze, która w 117. minucie sama obandażowała sobie obolałe udo, kiedy sztab medyczny zajmował się Hanną Hampton i Alex Greenwood - a zdjęła bandaż w drodze z linii środkowej do "wapna".
99 km/h – to dzieło Alessii Russo.
92,2 km/h – Julia Zigiotti Olme
89,1 km/h – Nathalie Björn
81,7 km/h – Chloe Kelly

Szwedzcy kibice – choć po 75 minutach meczu mieli prawo rezerwować bilety do Genewy na 22 lipca – byli przygotowani na niekorzystny dla ich drużyny wynik. Po meczu na jedynej „żółtej” trybunie Letzigrund (Anglicy byli w większości, aczkolwiek mniej aktywni przez całe spotkanie) pojawił się transparent z podziękowaniami „za wszystko” dla kończącego pracę z reprezentacją po ośmiu latach Petera Gerhardssona.

Trenerskie rozterki na wagę (braku) sukcesu

Ale też i na niego spadła krytyka za kolejność strzelania jedenastek. Bramkarka Jennifer Falk podchodziła jako piąta. 18-letnia Smilla Holmberg nie wytrzymała presji decydującego karnego w siódmej serii. Do piłki nie zdążyły podejść napastniczki: Madelen Janogy (ona mogła strzelić gola na wagę zwycięstwa jeszcze w dogrywce), Lina Hurtig (egzekutorka decydującego karnego z Amerykankami na mundialu) czy Rebecka Blomqvist, która zmieniła w 113. minucie Stinę Blackstenius – co też w perspektywie potencjalnego konkursu rzutów karnych kibiców zdziwiło.

Tego nie da się zaplanować. Nie wiesz, która z piłkarek zagra 120 minut. Różne rzeczy się dzieją – nie chciałem zmieniać Stiny Blackstenius, ale była zmęczona, musieliśmy ją zmienić. Przez to też zmieniliśmy kolejność wykonywania rzutów karnych

- powiedział po meczu ustępujący selekcjoner reprezentacji Szwecji, który zdradził też, że piłkarki po dogrywce porozmawiały i przekazały sztabowi, żeby to on ustalił kolejność. Gerhardsson wziął też w obronę 18-letnią Holmberg, jedną z najmłodszych piłkarek turnieju, która nie wykorzystała decydującego karnego.

Nie można patrzeć na wiek. Rozstrzygnąć mogła też Sofia Jakobsson – jej wystawienie też możecie podważać, jak i innych zawodniczek. Ostatecznie w ten sposób nie miałby kto strzelać. Sofia – nie wiem, czy będzie dalej grać w kadrze – miała szansę zamknąć ten mecz, Smilla też mogła nas utrzymać. Mieliśmy jedenaście piłkarek na boisku i każda musi być gotowa, żeby podejść do karnego

- powiedział na konferencji prasowej Peter Gerhardsson.

Turniej trwa

Wyniku spotkania już nie zmieni, chociaż z przebiegu większości nie tylko tego ćwierćfinału, ale też turnieju, Szwecja zasłużyła na grę o medale. Drabinka turniejowa jest jednak bezlitosna. Z niej wynika, że Angielki czeka teraz mecz z Włoszkami – drużyną, która z jednej strony prezentowała się bardzo dobrze z Belgijkami, Portugalkami oraz Norweżkami, z drugiej – w jedynym meczu z rywalem z czołówki, Hiszpankami, straciły trzy bramki.

Trzy bramki z mistrzyniami świata – tylko czy aż? Częściowo odpowiedź na to pytanie poznamy w piątek w Bernie, gdzie będą się mierzyć z nimi gospodynie turnieju. Zapewne i tutaj pytanie nie jest czy, ale iloma bramkami wygrają Hiszpanki, które do tej pory na EURO nie miały godnych siebie rywalek. Takie spotkają jednak w półfinale (bez względu na to, czy będą to genialne w fazie grupowej Francuzki, czy jednak Niemki) – jeżeli do niego faktycznie dojdą. Wszak sport widział już różne rzeczy.

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Aktualizacja: 18/07/2025 08:36
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do