Reklama

Pocztówka ze Szwajcarii [17] - Do ostatniej kropli potu i łez

Niesamowity koniec fazy ćwierćfinałowej zgotowały kibicom niemieckie piłkarki. Choć w sobotni wieczór w Bazylei niemal wszystko wskazywało na awans Francuzek, to ich „klątwa ćwierćfinałów” powróciła w zasadzie ze zdwojoną siłą.

Klątwy i inne głupoty

Od czwartych miejsc na mistrzostwach świata 2011 i igrzyskach olimpijskich 2012 Francuzki dochodzą do ćwierćfinału każdej dużej imprezy (poza igrzyskami w Tokio, na które się nie zakwalifikowały). Przeszły go tylko raz – trzy lata temu na EURO. Wydawało się wtedy, że ta „klątwa” została przełamana, ale mundial w Australii i Nowej Zelandii, domowe igrzyska w Paryżu oraz sobotni mecz w Bazylei pokazały, że mistrzostwa w Anglii to był tylko „wyjątek potwierdzający regułę”.

Niemniej jednak przed tym meczem większość argumentów przemawiała za Les Bleues – komplet zwycięstw w grupie śmierci, w tym imponujący powrót w drugiej połowie meczu z Holenderkami oraz dominacja nad Angielkami, a także liczne problemy Niemek – kontuzja Giulii Gwinn, czerwona kartka Carlotty Wamser oraz ogólnie niespecjalnie przekonująca postawa w fazie grupowej. Kolejne kłopoty pojawiły się na samym początku meczu, kiedy kontuzji doznała Sarai Linder – tym razem ustawiona na tej nieszczęsnej, prawej obronie. Od czwartej do ósmej minuty Niemki musiały bronić się w dziesiątkę przed atakami Francuzek, gdy sztab medyczny reprezentacji próbował doprowadzić Linder od stanu używalności.

Christian Wück zaskoczył wychodząc na Francję ustawieniem 5-4-1 (oficjalnie – wyższe wyjście Janiny Minge oraz skrzydłowych tworzyły bardziej już charakterystyczną dla tej drużyny formację 4-3-3). Plan na ten mecz wylądował w koszu po pierwszym kwadransie – podczas jednego z rzutów wolnych Kathrin Hendrich bez walki o piłkę pociągnęła za włosy Griedge Mbock Bathy. Było to zagranie, które w szachach określa się mianem "blundera" - krytyczny błąd prowadzący do znacznego osłabienia. Tak jakby oddać hetmana za darmo już w grze początkowej. Czerwona kartka za niesportowe zachowanie i rzut karny dla Francuzek, wykorzystany przez Grace Geyoro. Wydawało się, że w tym momencie Niemki nie mają już czego szukać, mecz został „zabity”.

Wskrzeszenie

Nadzieję dała jedna kontra, która doprowadziła do rzutu rożnego wykończonego wyrównującym golem przez Sjoeke Nüsken. Grając w dziesiątkę, z licznymi kontuzjami (Linder została zmieniona przez Sophię Kleinherne), przeciwko tak mocnej w fazie grupowej Francji, Niemki pokazały na boisku niesamowitą konsekwencję, ponadludzką siłę fizyczną oraz mentalną. Od 75. minuty nie ulegało wątpliwości, że chcą utrzymać remis i doprowadzić do karnych – od godziny grały w osłabieniu, przed nimi było jeszcze 15 minut, czas doliczony i pół godziny dogrywki, a Wück, słynący z tego, że jego zmiany są zazwyczaj strzałem w dziesiątkę, nie robił żadnych, choć od 60. minuty gotowe do wejścia na boisko były Lea Schüller, Selina Cerci i Sara Däbritz, wkrótce dołączyła do nich Linda Dallmann. Dopiero w ósmej minucie dogrywki Schüller weszła za  Giovannę Hoffmann. W 114. minucie meczu sztab medyczny pokazał, że Franziska Kett nie będzie w stanie gry kontynuować ze względu na skurcze. Elisa Senß i Jule Brand zostały zdjęte na sam koniec.

Zespół wyglądał dobrze, wykonywał zadanie, reagowaliśmy na sygnały zawodniczek - Gio powiedziała, że wytrzyma max. 5 minut i zrobiliśmy tę zmianę. A ostatnie dwie były z myślą o rzutach karnych, weszły Sara oraz Linda i...

- i nie musiał kończyć tej myśli selekcjoner Niemek. W przeciwieństwie do meczu Szwecja-Anglia, tutaj karne częściej wpadały niż nie. Gdy do piątego podeszła Ann-Katrin Berger, kibice przed oczami mieli flashback z Letzigrund i strzał w kosmos Jennifer Falk. Ale bramkarka, która dwukrotnie wyszła z choroby nowotworowej, która uratowała swoją kapitankę, Janinę Minge przed golem samobójczym w efektownym stylu, która ma najpewniejszy chwyt na tych mistrzostwach, a może nawet na świecie – z zimną krwią i prędkością 86,3 km/h posłała piłkę do bramki. Sama po meczu przyznała, że „nie jest osobą zbyt emocjonalną” – to akurat wie każdy, kto śledzi kobiecą piłkę. W tym spotkaniu przypomniała o tym raz jeszcze.

Oddychały rękawami

Po zdobyciu brązowego medalu na igrzyskach w Paryżu (w ósmej z siedmiu doliczonych minut karnego na wagę dogrywki nie wykorzystała Alexia Putellas) Jule Brand powiedziała, że gdyby Berger tej jedenastki nie obroniła, nie miałyby siły przetrwać dogrywki i doprowadzić do karnych. W ciągu roku Niemki zrobiły zatem niesamowity skok kondycyjny, grając niemal cały mecz z dogrywką w dziesiątkę, nie tylko desperacko broniąc się, ale też wyprowadzając ataki – w 69. minucie Nüsken nie wykorzystała karneo wywalczonego przez Brand, która sama w piątej minucie doliczonego czasu mogła dać zwycięskiego gola, podobnego do tej pięknej bramki z Polską – ale „nic dwa razy się nie zdarza”.

Bohaterka meczu Niemcy-Polska przez ostatnich kilkanaście minut słaniała się na nogach, nie była w stanie doskakiwać już do Selmy Bachy (szczęśliwie dla Niemek – to nie był jej dzień, jej centry nie docierały do koleżanek). Słaniała się na nogach także podczas serii jedenastek na linii bocznej, stojąc, a w zasadzie wisząc, oparta na Giovannie Hoffmann i Laurze Freigang. Endorfina po zwycięstwie dała jej oraz jej koleżankom jeszcze sił, żeby świętować razem z kibicami, którzy na Sankt Jakob’s Park nieśli drużynę niemiecką do półfinału.

Mecz zakończył się tuż przed północą, do strefy mieszanej przyszły dopiero ok. 1:40 – część dziennikarzy opuściła ją po informacji od rzeczniczki, że na komentarz Kathrin Hendrich do kuriozalnego faulu nie mają co liczyć. Teraz Niemki mają trzy dni, żeby z tym zmęczeniem sobie poradzić i wyjść na boisko w Zurychu na półfinał z Hiszpankami gotowe do kolejnej walki. Wbrew obiegowej, nieco sarkastycznej opinii - Niemki wcale nie mają tylko pięciu gotowych do gry piłkarek (w tym trzech bramkarek). Oszczędne gospodarowanie rezerwami powoduje, że już dziś półfinał mogłyby zagrać np. Sydney Lohmann, Laura Freigang czy Cora Zicai - zestaw, który na pewno robi wrażenie nawet na mistrzyniach świata.

Aplikacja sp360.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .



Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do