
Antyfutbol ma swoje granice. Niemki przesunęły je na tym turnieju bardzo daleko, ale ostatecznie głową przez mur przebiły się Hiszpanki i to one zagrają z Angielkami w finale EURO 2025.
Gdyby to stare, piłkarskie porzekadło, które po meczach Szwecja-Niemcy i Polska-Dania przypominaliśmy sobie z kolegą z Niemiec, miało się sprawdzić, Niemki w Szwajcarii nie miałyby czego szukać. Koniec kariery reprezentacyjnej Mariny Hegering, zerwane więzadła krzyżowe szykowanej rok temu na jej następczynię Bibiane Schulze Solano, zaskakujący brak powołania w czerwcu dla Felicitas Rauch, z którego piłkarka North Carolina Courage zrobiła w mediach społecznościowych niemałą aferę, dość ostro zarzucając Christianowi Wückowi komunikacyjne „niedociągnięcia” (post polubiły zarówno byłe, jak i obecne reprezentantki Niemiec – w tym te, których komunikacja z Wückiem wydaje się być co najmniej dobra) – a jakby tego było mało, kontuzja Giulii Gwinn w pierwszym meczu oraz czerwone kartki Carlotty Wamser i Kathrin Hendrich.
Obrona dziurawa jak szwajcarski ser, a jednak to właśnie obroną, wydawałoby się, że chwilami desperacką, ale w rzeczywistości poukładaną, zorganizowaną i zdyscyplinowaną, jak na naród niemiecki przystało, Niemki przetrwały dwie godziny (wliczając doliczony czas) gry w liczebnym osłabieniu z Francuzkami, a także tą samą taktyką próbowały zneutralizować hiszpańską tiki-takę. Skuteczność defensywy podopieczne Christiana Wücka odczuły zresztą na własnej skórze choćby w meczu z Polkami, wygranym przez nie „tylko” 2:0.
Statystyki w przerwie – 70% posiadania piłki Hiszpanek, strzałów dwanaście, w tym pięć celnych (Niemki z dwoma strzałami, obydowma niecelnymi).Proporcje nieco zmieniły się w drugiej połowie, ale skuteczne catenaccio w wykonaniu Niemek oraz brak jakiegokolwiek skutecznego pomysłu Hiszpanek, jak przez ten mur się przebić (nawet gdy udawało się przejść piłkarki w białych koszulkach, za nimi stała jeszcze Ann-Katrin Berger) doprowadziły do kolejnej na tym turnieju dogrywki.
Po raz pierwszy na tym turnieju po 90 minutach mieliśmy wynik bezbramkowy. Po raz pierwszy w historii kobiecego EURO natomiast oba półfinały wymagały dodatkowych 30 minut gry. Na męskich mistrzostwach Europy zdarzyło się tak już w 1976, 1984, 1996, 2000 i 2021 roku – w paru przypadkach 90 minut nie wystarczyło też do rozstrzygnięcia finału (wówczas padały w nich między innymi „złote gole” Bierhoffa czy Trezegueta albo decydowały rzuty karne, w tym ten legendarny Antonína Panenki).
Wszystko wskazywało na kolejną na turnieju w Szwajcari serię jedenastek – do których wydaje się, że tym razem Niemki dążyły już od pierwszego gwizdka – aż w 113. minucie Athenea Del Castillo zatrzymała próbę Sydney wybicia pzrez Sydney Lohmann piłki spod pressingu, a Aitana Bonmatí podanie od skrzydłowej Realu Madryt najpierw przepuściła, a potem piłkę dogoniła i gdy wydawało się, że poda ją którejś z koleżanek znajdujących się w świetle bramki, sama uderzyła przy bliższym słupku, odsłoniętym przez Berger, szykującą się do przecięcia podania, które nie nastąpiło.
Hiszpanki i Angielki dwa lata temu grały o tytuł mistrzyń świata – w tamtym spotkaniu padła tylko jedna bramka, Olgi Carmony. Tutaj, w Szwajcarii obie drużyny przeszły całkowicie inną drogę. Hiszpanki jakby wystrzelały się na pierwszych, najsłabszych rywalkach, Portugalkach i Belgijkach, a spore kłopoty sprawiły im i Włoszki, i Szwajcarki, i, oczywiście Niemki. Angielki zainaugurowały turniej słabym meczem z Francją, a w fazie pucharowej dwukrotnie odwracały wynik spotkania. Wydaje się zatem, że mistrzynie świata są na fali opadającej, a obrończynie tytułu mistrzyń Europy ustabilizowały się na poziomie, który nie cieszy ani ich, ani kibiców – zwłaszcza postronnych.
Niedzielnego finału na bazylejskim Sankt Jakob’s Park można się zatem obawiać. Ten turniej pokazuje, że kobiecą piłkę dotknęły koszmary znane z futbolu męskiego – „parkowanie autobusu” okazało się skuteczne przeciwko „radosnej piłce”. A skoro coś działa, to nie jest głupie. Jeśli koniec zwieńczy dzieło – a obawy, że finał również będzie niespecjalnie otwarty, nie są nieuzasadnione – możemy spodziewać się kolejnej dogrywki, a rozrywka pozostanie w rękach kibiców – przed meczem, w trakcie meczu i – na pewno z jednej strony – po meczu.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie