
Drugie spotkanie na mistrzostwach Europy do lat 19 mają za sobą polskie piłkarki. Zmęczenie po zremisowanym meczu z Włoszkami mocno dało się we znaki i w starciu z Francuzkami Biało-Czerwone straciły aż sześć goli.
Zgodnie z oczekiwaniami dużo mocniejsza reprezentacja Francji od początku narzuciła warunki gry i już w ósmej minucie piłka po strzale z dytansu schodzącej z lewego skrzydła Liany Joseph znalazła drogę do polskiej bramki. Biało-Czerwone miały trudności z przebiciem się przez linię obrony Les Bleues, chociaż z czasem miały tych okazji więcej.
Najlepsza z nich miała miejsce w 33. Minucie, kiedy Jagoda Cyraniak utrzymała się przy piłće pomimo nacisków Ornelli Graziani w polu karnym, oddała piłkę Krystynie Flis, a ta wrzuciła, ale Julia Gutowska i Maja Zielińska minęły się z piłką na dalszym słupku.
Minutę później bośniacka sędzia Merima Čelik nie dopatrzyła się faulu Maelin Mendy na Cyraniak, a Francuzka ruszyła na naszą bramkę wraz z Joseph, która uwolniła się spod opieki Oliwii Łapińskiej i przelobowała kładącą się Julię Woźniak. W 40. minucie prowadzenie Trójkolorowych podwyższyła Julie Swierot, wykorzystując na bliższym słupku dośrodkowanie z rzutu wolnego Ornelli Graziani i na przerwę Polki schodziły przegrywając 0:3.
Początek drugiej połowy należał do Polek, które po trzech zmianach, jakich dokonał w przerwie trener Marcin Kasprowicz, oblegała bramkę Alyssy Fernandes, a najlepszą okazję do strzału miała w 51. minucie Cyraniak, która jednak źle złożyła się do strzału zza pola karnego i skiksowała. Chwilę później Polki nie wykorzystały wywalczonego przez Ninę Abe rzutu rożnego, co zemściło się, gdy gola z kontry zdobyła Liana Joseph, kompletując hat-tricka.
W 57. minucie Jagoda Cyraniak miała kolejną okazję z dystansu i choć ten strzał był dużo lepszy technicznie, to piłka po nim poleciała nad poprzeczką bramki Francuzek. Była piłkarka Warty przez całym mecz mocno pracowała w środku pola w defensywie, ale też w rozgrywaniu piłki.
W 71. minucie Marcin Kasprowicz wpuścił na boisko piłkarkę Lecha UAM, Julię Przybył – podobnie jak w meczu z Włoszkami na lewe skrzydło, w miejsce Krystyny Flis. Niestety, już trzy minuty później Polki straciły kolejną bramkę – bezpośrednio z rzutu wolnego Ornella Graziani wykorzystała błąd Zuzanny Grzywińskiej, która w murze wraz z Julią Przybył zasłaniała bliższy słupek, jednak w momencie strzału Francuzki odskoczyła do boku, a rywalka w tak powstałą dziurę zmieściła piłkę i podwyższyła prowadzenie na 5:0.
Polki, które dużo sił kosztował niedzielny mecz w Stalowej Woli z Włoszkami, zdecydowanie gorzej znosiły trudy słonecznego popołudnia w Mielcu. W jednej z akcji spóźniona Jagoda Cyraniak sfaulowała ruszającą na naszą bramkę Chancelle Effę Effę, za co Merima Čelik pokazała jej żółtą kartkę.
W doliczonym czasie wynik meczu na 6:0 ustaliła Maeline Mendy, wykorzystując rykoszet od nogi Cyraniak, spokojnie przyjmując piłkę w polu karnym i pokonując Julię Woźniak. Dwie minuty przed końcem meczu z nadzieją na honorowego gola na bramkę Francuzek popędziła Julia Przybył, jednak przegrała starcie biegowe ze znacznie mocniejszą Céleste Delcroix.
Nie mogłem tego mówić przed meczem – nasze markery zmęczeniowe były bardzo wysokiem i my nie doszliśmy do siebie po meczu z Włoszkami. To było dzisiaj widać – widziałem to tak samo, jak państwo.To też nie przypadek, że doszło do czterech zmian w składzie na ten mecz. Nie ma innej ścieżki niż indywidualny plan rozwoju – jeśli piłkarki nie będą realizować indywidualnego planu rozwoju, to my do pewnego poziomu dotrzemy, ale go nie przeskoczymy i później będzie brakowało tak, jak brakowało dzisiaj
- powiedział po meczu trener Marcin Kasprowicz, powtarzając poniekąd to, co mówił w ubiegłym roku po mistrzostwach świata do lat 17, na które pojechał z większością piłkarek, które ma do dyspozycji również na tegorocznym EURO U-19 na Podkarpaciu.
To był ciężki mecz. Miałyśmy swoją strategię, swój plan, ale Francuzki też i one te nasze gorsze strony wykorzystały – każdą, nawet najmniejszą pomyłkę. Każda z nas była na to przygotowana, że to jest zespół bardzo jakościowy. Francja była rywalem bardziej motorycznym, szybkie napastniczki, gdy urywały się z piłką, to ciężko je było dogonić.
Było widać też zmiany – niektóre dziewczyny nie były w stanie grać ze względu na jakieś urazy, natomiast my tu jesteśmy wszystkie drużyną i która nie wchodzi, powinna i chce dawać taką samą jakość – i to nie powinno robić różnicy, bo jest strategia na mecz i każda powinna wiedzieć, co ma robić. Więc to nie ma znaczenia, ale poprzedni mecz było czuć i teraz mamy dwa dni, żeby się zregenerować i walczyć o zwycięstwo, które może dać nam awans
- mówiła po meczu Jagoda Cyraniak. W drugim meczu „polskiej” grupy A Włoszki wygrały ze Szwedkami 1:0 i tym samym mają cztery punkty. Francuzki prowadzą z kompletem sześciu oczek, zaś sobotnie rywalki Biało-Czerwonych mają zerowy dorobek. Mecz Polska-Szwecja rozpocznie się w Tarnobrzegu o godzinie 16:00.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android .
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie